Pracownik młodociany i tajemna logika Konkursu ZUS
ZUS – instytucja, której skrót zna każde dziecko, a której logikę rozumie niewielu dorosłych. Co roku ogłasza konkursy mające wspierać pracodawców w utrzymaniu zdolności do pracy ich załóg. Idea szlachetna: chodzi o to, by Polacy pracowali zdrowiej, dłużej i z większym bezpieczeństwem. Problem pojawia się wtedy, gdy wnioskujący próbuje zrozumieć, jak właściwie obliczyć liczbę pracowników „uczestniczących” w projekcie. I tu zaczyna się biurokratyczny labirynt, w którym nawet najbardziej zaprawiony kadrowiec potrafi zgubić się szybciej niż uczeń w pierwszym dniu praktyk.
 
          Spis treści:
Rubryki, rubryczki i arkana sztuki wnioskowania
Wszystko, oczywiście, jest dokładnie opisane – a jakże! – w Instrukcji wypełniania i wysyłania wniosku o dofinansowanie projektu dotyczącego utrzymania zdolności do pracy przez cały okres aktywności zawodowej, będącej załącznikiem nr 3 do Regulaminu Konkursu. Tytuł długi, powaga urzędowa – i już wiadomo, że będzie ciekawie.
Formularz zawiera trzy kluczowe rubryki dotyczące zatrudnienia:
- 
Rubryka 8a – tutaj wpisujemy liczbę pracowników zatrudnionych na poszczególnych stanowiskach objętych projektem. Proste. 
- 
Rubryka 9 – tu z kolei trafia ogólna liczba pracowników, za których wnioskodawca odprowadza składki do ZUS na dzień złożenia wniosku. Niby oczywiste. 
- 
Rubryka 10 – to pole sprytne, automatycznie zliczające dane z 8a i tworzące sumę wszystkich pracowników objętych projektem. I tu właśnie zaczyna się cała biurokratyczna zabawa. 
Bo choć zasady zdają się logiczne, szybko okazuje się, że logika ZUS-u to osobny gatunek rozumowania – nieco jak geometria wielowymiarowa: wszystko się zgadza, dopóki nie zaczniemy mierzyć rzeczywistości.
ZUS-owska matematyka: więcej nie może być mniej
Według zasad konkursu liczba pracowników objętych projektem (rubryka 10) nie może być większa niż liczba ogółem zatrudnionych u wnioskodawcy (rubryka 9). Zgoda – na zdrowy rozum brzmi to jak fundament logiki organizacyjnej. W końcu trudno, by projekt dotyczył więcej osób, niż faktycznie pracuje w firmie. Ale oto niespodzianka: w tej pozornie oczywistej zasadzie kryją się wyjątki, które w praktyce potrafią wywrócić całą ewidencję zatrudnienia do góry nogami. Okazuje się bowiem, że nie wszystkich, którzy w firmie codziennie pojawiają się w roboczym ubraniu, można do tej liczby zaliczyć.
Młodociany, czyli (nie)pracownik
Wszystko rozbija się – między innymi – o kategorię pracowników młodocianych, zwanych potocznie uczniami. Kodeks pracy (art. 190 i następne) szczegółowo reguluje zatrudnianie takich osób „w celu przygotowania zawodowego”. Brzmi pięknie – to przecież inwestycja w przyszłość, w rzemiosło, w młodych ludzi, którzy uczą się zawodu, by wkrótce stanowić o sile naszej gospodarki.
Niestety, dla ZUS-u taki młody człowiek to… nie do końca pracownik. Instrukcja konkursowa mówi jasno: młodocianych zatrudnionych w celu przygotowania zawodowego nie wlicza się do ogólnej liczby pracowników. Innymi słowy – są, ale jakby ich nie było. Zatrudnieni, ale niewidoczni w statystyce. Na liście płac tak, ale w rubryce 9 – już niekoniecznie.
Biurokratyczna metafizyka: pracownik, którego nie ma
W formularzu nie ma miejsca na rozróżnienie, czy dany zatrudniony jest uczniem, praktykantem, czy pełnoprawnym pracownikiem. Widzimy tylko suche liczby. A jednak – jak podpowiada urzędnicza interpretacja – „celowość” przepisu nakazuje, by uczniów wyłączyć z obliczeń. Dlaczego? Bo taki był zamysł, taka logika regulaminu, choć nigdzie nie zapisana wprost. I tak oto przedsiębiorca, który z dobrego serca i zgodnie z tradycją przyjął młodocianych na naukę zawodu, w konkursowej arytmetyce nagle traci pracowników. Z piętnastu osób w warsztacie robi się dwanaście, bo trzech to uczniowie. Projekt, który miał dotyczyć wszystkich, nagle formalnie obejmuje tylko część załogi. Absurd? Być może. Ale w świecie formularzy ZUS-u – to po prostu reguła gry.
A jednak – są młodociani konkursowo „pełnoprawni”
Z drugiej strony mamy młodocianych zatrudnionych do lekkich prac, bez wskazania celu przygotowania zawodowego. Tu Kodeks pracy (art. 200 i następne) daje pracodawcy pewną elastyczność: można przyjąć młodego człowieka, by dorobił po szkole, pomógł przy prostych obowiązkach, zdobył pierwsze doświadczenia zawodowe. I w tym przypadku – o dziwo – młodociany staje się w pełni „widzialny” dla systemu. Jest wliczany zarówno do ogólnej liczby pracowników, jak i do liczby osób objętych projektem. Jednym słowem: młodociany uczący się – nie, młodociany pracujący – tak.
Granice logiki i logika granic
Na tym etapie trudno już mówić o logice, nawet tej urzędowej. Bo jeśli intencją konkursu ZUS jest wspieranie działań na rzecz utrzymania zdolności do pracy, to dlaczego wyłącza się z niej osoby, które dopiero tej pracy się uczą? Czy przyszły fachowiec, który dziś uczy się „na warsztacie”, nie jest właśnie najbardziej narażony na błędy, przeciążenie, wypadki i brak ergonomii? Czy nie właśnie dla niego edukacja w zakresie bezpiecznej i zdrowej pracy byłaby najbardziej potrzebna?
Ale nie – regulamin wie lepiej. Młodociany uczeń to nie pracownik. Nie wlicza się. I choć logika praktyki podpowiada coś innego, logika formularza triumfuje.
Na końcu zostaje tylko ironia
W efekcie powstaje biurokratyczny paradoks: projekt, który miał dotyczyć wszystkich zatrudnionych, formalnie może objąć mniej osób, niż faktycznie pracuje w firmie. Uczniowie, choć codziennie wstają o świcie, przychodzą na stanowiska, uczą się rzemiosła i wkładają wysiłek w rozwój zawodowy – w magicznym świecie ZUS-u stają się niewidzialni.
Tak właśnie działa tajemna logika Konkursu ZUS – logika, w której dobre intencje zderzają się z tabelkami, a człowiek ginie w rubrykach. W końcu, jak mawiają doświadczeni kadrowcy: co ZUS połączył, niech nikt nie rozdziela – ale co ZUS wyłączył, tego nie ma szans doliczyć.
Autor
 
          Piotr Kijeński
Inżynier, ekonomista, menedżer, trener biznesu z ponad 40 letnim doświadczeniem zawodowym w energetyce, włókiennictwie, tworzywach, powłokach, odpadach i innych branżach. W zespole OpenZUS zajmuje się identyfikacją czynników ryzyka i prewencją zagrożeń w procesach pracy oraz publicystyką. Specjalizuje się w metabolizmie i wydatku energetycznym pracy fizycznej oraz statycznymi obciążeniami układu mięśniowo – szkieletowego.
Wypełnij formularz kontaktowy i krótką ankietę. Niezwłocznie skontaktujemy się z Tobą!
Zadzwoń pod numer 607 628 048 lub napisz na e-mail biuro@openzus.pl
 
				



 
          


